poniedziałek, 26 września 2016

#19 Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu






Tytuł: Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu
Autor: Anna Lange
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2016 

Opis:
Clovis LaFay ma kłopoty rodzinne. Nieżyjący już ojciec miał reputację czarnego maga, znacznie starszy przyrodni brat jest wrogo nastawiony, a dzieci tego ostatniego... No cóż, na pewne zaburzenia nie ma jeszcze nazw - jest rok 1873 - co nie znaczy, że nie istnieją te zjawiska.

John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa i nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej również ma liczne problemy. Z pieniędzmi nie jest najlepiej, z prowincji przyjechała młodsza siostra, podwładni krzywo patrzą na zwierzchnictwo młodego eksporucznika artylerii, a najgorsze, że w Londynie drastycznie brakuje egzorcystów!

Alicja Dobson waha się: zamążpójście czy pielęgniarstwo? Sęk w tym, że konkurenci się nie tłoczą, a zajęcia z magii leczenia na kursie pielęgniarskim okazały się nie całkiem tym, na co miała nadzieję. Clovis LaFay chętnie służy pomocą w tym drugim problemie, a kto wie, może i w pierwszym? Chociaż czegoś się jakby boi...
Czy choć raz nie chcieliśmy przenieść się do czasów wiktoriańskich? Do pięknych sukien z gorsetami, dżentelmenów w cylindrach i garniturach, innej kultury i obyczajów, gdzie wszystko traktowano inaczej? Książka, o której dzisiaj wspomnę, właśnie to umożliwia. 

Na początku myślałam, że Magiczne akta Scotland Yardu to typowa opowieść dla młodzieży z nieco ubogim słownictwem, ale niezwykle przyjemna w odbiorze. Bardzo się zdziwiłam, gdy otrzymałam zupełnie co innego, ale o tym zaraz.

Przenosimy się do roku 1873, gdzie młody Clovis LaFay musi odnaleźć się w Londynie, po kilku latach intensywnego podróżowania. Dzięki swojemu dawnemu koledze z czasów szkolnych - Johnowi, dostaje pracę w Podwydziale Spraw Magicznych. Wszystko byłoby proste, gdyby nie to, że Clovis ma dość nietypową rodzinę, w której trzeba walczyć o swoje. Jako dobrze zapowiadający się nekromata, duchy i egzorcyzmy to jego specjalność. A pozostaje jeszcze Alicja, siostra Johna, która nadal nie wie, co zrobić ze swoją przyszłością. 


Narracja książki jest trzecioosobowa, dzięki czemu poznajemy każdego bohatera. Postacie są pełnowymiarowe, wyraziste i przede wszystkim wywołują uczucia - pozytywne czy negatywne. Szczególnie jestem zadowolona z czarnych charakterów, które często są pomijane i tworzone na opak, a tu są przedstawione tak dokładnie jak główni bohaterowie. Do tego po każdym rozdziale czekają na czytelnika retrospekcje, każda dotyczy losów innego bohatera. 

Natomiast język powieści, nie jest taki oczywisty, na jaki mogłoby się wydawać. Czytając tę książkę, miałam wrażenie jakbym naprawdę znajdowała się w wiktoriańskim Londynie, styl autorki jest rzeczywiście kunsztowny. Teraz mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ta pozycja nie jest wcale dla młodszych czytelników, bo starsi odnajdą się w niej równie dobrze, o ile nie lepiej. 

Magia, która tu występuje nie jest zwykła. Magiczne glyfy, zaklęcia i inne czary naprawdę mnie zaciekawiły, tak samo jak podział osób magicznych - na nekromantów, kinemantów i piromantów . Rozbudowana fabuła jak i świat wykreowany przez autorkę są naprawdę godne na pochwałę, zadbano o szczegóły, na które zwracam uwagę. 

Jedyną wadą jaką widzę, to kwestia rzucenia czytelnika od razu na zbyt głęboką wodę. Z tak rozbudowanym światem, na początku trudno było mi zrozumieć, kto jest kim, na czym polegają dane zdolności magiczne etc. Jednak po przeczytaniu około 60 stron, zaczęłam analizować fabułę jak i bohaterów, wtedy nie było już problemu z odbiorem. Bardzo skojarzyło mi się to z Czasem Żniw, gdyż tam też trzeba było przeczytać nieco więcej, by wczuć się w klimat. Akcja powieści też niezbyt powala, na początku czeka na czytelnika dosyć regularne tempo, zaś później nieco się rozjeżdża - głównie ze względu na niepotrzebne opisy czy detale. Jednak mi to nie przeszkadzało, bo zwyczajnie to lubię.




Magiczne akta Scotland Yardu to mieszanka fantastyki, historii i kryminału, oczywiście w najlepszym wydaniu. Nietuzinkowy humor, epoka wiktoriańska i magiczny detektyw tworzą niebanalną historię, którą czyta się z uśmiechem na twarzy i przyjemnością. Zagadki, które napotyka na swojej Clovis nadają tej powieści nutę tajemniczości, a niezwykły styl pisania autorki zaciekawia. Jeśli chcecie przeczytać coś niebanalnego, z rozbudowanym światem i z lepszym językiem, ta powieść jest dla Was stworzona. Jeśli byłaby kontynuacja, z przyjemnością chciałabym poznać dalsze losy Clovisa, Johna i Alicji. A na koniec ciekawostka; tak, tę ksiażkę napisała polska pisarka, ale cicho-sza, nic nie wiecie. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu SQN








7 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że uwielbiam czasy wiktoriańskie. Po książkę jak najchętniej sięgnę.
    Pozdrawiam
    Biblioteka Tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie interesuję mnie jak to Ty powiedziałaś gorsety, długie suknie,falbany itp. Gdyby akcja powieści działa się w czasach współczesnych, może bym sięgnęła. Ale kiedy wybiega daleko w przeszłość...Hmm to raczej nie. Nie czytałam ,,Czasu Żniw'', więc nie mogę stwierdzić jaki poziom ma zrecenzowana przez Ciebie książka.
    Pozdrawiam!
    http://magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już kwestia gustu, ja akurat uwielbiam fikcję historyczną. :D
      Pozdrawiam, x

      Usuń
  3. Uwielbiam takie klimaty! Mam nadzieję, że ta książka spodoba mi się co najmniej tak bardzo, jak Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skończyłam dwa dni temu i bardzo mi się spodobała. Nie jest to może lektura wybitna, ale bardzo przyjemna i nieco inna niż większość co liczę na wielki wielki plus. :)

    OdpowiedzUsuń