czwartek, 16 lutego 2017

#32 Piąta pora roku

 Tytuł: Piąta pora roku
Autor: N.K Jemisin
Liczba stron: 438
Cykl: Pęknięta Ziemia; tom I
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2016
                                                                 
  Opis:
Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.

Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.

 Piąta pora roku to książka, o której swego czasu było dosyć głośno, a przynajmniej za granicą. Właśnie z tego powodu czekałam na polską premierę; nie mogłam się doczekać aż zobaczę, przez co ta pozycja miała taki rozgłos.

Zaczynając swoją przygodę z tą powieścią, odniosłam niemałe wrażenie, że będzie ona nieco wymagająca i miałam rację. Już po przeczytaniu zaledwie 30 stron, zdałam sobie sprawę, że do czytania będę potrzebować skupienia, by nie pomylić się w wydarzeniach i bohaterach.

Akcja powieści dzieje się w kilku różnych miejscach, pośród różnych bohaterów, przez co nie jest tak prostolinijnie i fabuła jest ciekawsza. Jeśli mam napisać, co sądzę o samej fabule, nie mam tu nic do zarzucenia. Pokochałam świat wykreowany przez autorkę, głównie dlatego, że jest zupełnie inny, niż w innych pozycjach fantastycznych. Dlatego sądzę, że jest to pozycja dla osób, które nie od dziś czytają ten gatunek, gdyż ta książka jest na swój sposób specyficzna i niełatwa w odbiorze, trzeba ją dobrze zrozumieć.

Przez taki obrót spraw nie miałam łatwego zadania z czytaniem, doszedł też styl pisania autorki. I tu jest coś, co mi się nie spodobało, ponieważ spowalniało mnie i zniechęcało do czytania. Ale jest to kwestia indywidualna, myślę, że każdy ma inne upodobania jeśli chodzi o styl pisania.



Bohaterzy zaskoczyli mnie pozytywnie, bardzo polubiłam główną postać Essun, gdyż to wokół niej najwięcej się działo, a także widziałam jej metamorfozę przez całą powieść i to dosłownie. Ale moim sercem zawładnął zdecydowanie Alabaster, nawet nie wiem z jakiego powodu, bo nie polubiłam go szczególnie, aczkolwiek jego kreacja przypadła mi do gustu, bo jednak czymś się wyróżniał na tle innych postaci.

Pomysł by stworzyć coś takiego jak Górotwory, Zjadacze kamieni, zafascynował mnie. Autorka nie bała się stworzyć czegoś oryginalnego, przez to powieść pozostaje w pamięci, za sprawą niecodziennych funkcji bohaterów. Pozostaje kwestia nowych słów, które są używane, skojarzyło mi się to z Czasem Żniw, choć tam jest tego zdecydowanie więcej. Ale w obu pozycjach jest słowniczek, by ułatwić czytelnikowi zrozumienie powieści.

Jeśli mam być szczera, dopiero w połowie książki naprawdę poczułam ten cudowny klimat, który później towarzyszył mi do końca czytania. Żeby zrozumieć i pokochać tę powieść, naprawdę trzeba się wkręcić, mnie częściowo się udało, ale jednak miałam problemy z początkiem. Ale końcówka powieści tak mnie zaskoczyła, to jak elementy układanki łączą się ze sobą, nagradza wszystko i jestem skłonna przebaczyć ten niefortunny początek. Więc od razu mogę Wam zdradzić, że koniec książki to jeden z lepszych, jakie miałam okazję poznać, bo albo autorka umie zaskakiwać albo to ja jestem naiwna i mało sprytna (mam jednak nadzieję, że to opcja nr 1). 

Muszę jeszcze wspomnieć o wydaniu! Muszę przyznać, że to jedna z lepszych okładek pozycji fantastycznych, jakie widziałam. Ogromnie się cieszę, że to wydanie gości na mojej półce, bo wygląda obłędnie! 



Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu SQN

8 komentarzy:

  1. Podoba mi sie pomysl i przyznam, ze mnie mocno zachęcilas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam najpierw bardzo na to nakręcona, potem wtecz przeciwnie. Teraz niby to planuje ale ale... Coś mnie jednak powstrzymuje xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaczęłam czytać, miałam to samo, ale nic na siłę i jakoś poszło. :>

      Usuń
  3. I "czas żniw" i "Piątą porę roku" chciałabym bardzo przeczytać. Liczę na to, że będzie to dobry kawał fantasy. Po Twojej recenzji jestem bardzo zachęcona do tego by niebawem sprezentować sobie tę książkę.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mam porównać obie pozycje, wybrałabym Czas Żniw, ale jestem zdania że obie książki są naprawdę dobre.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Niestety nie mój gust literacki.
    Pozdrawiam,
    www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń